Dziś krótko na temat dwóch książek dla dzieci z okresu PRL-u.

Tę książkę zabrałam ze sobą na ubiegłoroczny wakacyjny wyjazd, czytałam ją w ramach dwóch wyzwań.
Dawno temu widziałam serial, ale książki nie czytałam, więc w sumie miałam trochę niespodziankę
Sama historia bardzo fajna, taki rodzaj spędzanych wakacji chyba jednak niemożliwy dziś dla zwykłych dzieci (kto by im pozwolił na takie samodzielne szwendanie się po ruinach i nad jeziorem ). Dzieci – chłopcy oraz ich koleżanka, też bardzo fajne i rezolutne. Ale …
No właśnie mam jedno małe, maluteńkie ale, które trochę mi przeszkadzało w trakcie lektury – otóż koleżanka jest … gruba. I mowa o tym jest wiele, wiele razy. W powiedzmy miły, ale i mniej miły sposób też. I często wspominany jest jej apetyt, to, że prawie ciągle je lub o jedzeniu myśli. Całe szczęście, że w usta samej rzeczonej koleżanki autor włożył dużą dozę poczucia własnej wartości, która nie jest budowana na wyglądzie

A w ramach wyzwania Dzień kota przypomniałam sobie książeczkę z dzieciństwa, wydaną w 1983r.!
To całkiem ciekawa historyjka o 5-letniej Natalii, uwielbiającej koty, która ma pełno kotków- zabawek. Pewnego dnia Natalia trafia do królestwa Kotanii, w którym nie dzieje się za dobrze
Bardzo polecam takie sentymentalne powroty – niektóre książki fajnie się odkrywa na nowo po latach 🙂