Podsumowanie października

We wrześniu dowiedzieliśmy się, że nagrodę Nobla w dziedzinie literatury dostała Annie Ernaux, a w październiku, że nagrodę Bookera – Shehan Karunatilaka za książkę „The Seven Moons of Maali Almeida”. Listopad to czas targów książki w Krakowie i Katowicach, a ja zapraszam na szybki przegląd tego, co się wydarzyło u mnie w październiku.

KSIĄŻKOWO

Bardzo słabo, tylko 2 książki – numeracja w całym 2022 roku ( w nawiasie, w ramach jakiego wyzwania przeczytane):

27. Podniebny – Kerstin Gier; 3/5 GR; 6/10 LC; (Trójka e-pik październik – poza sezonem)

28. Pożegnalne spojrzenie – Ross MacDonald ; 3/5 GR; 6/10 LC (Stosikowe losowanie– kwiecień 2021; Trójka e-pik październik – P jak październik)

FILMOWO/SERIALOWO

Filmowy październik to w sumie 7 filmów – wizyta w kinie („Czarny Adam”), kolejne dwa świąteczne na HBO Max („Kartografia pod jemiołą” i „Zaczarowane ciasto świąteczne”) i cztery Haloweenowe („Wilkołak nocą”, „Pogromcy duchów: Dziedzictwo”, „Straszny film 4” i „Nawiedzony dwór”).

Seriale – sześć sezonów – po jednym sezonie „Mentalisty”, „Teorii Wielkiego Podrywu” (omyłkowo dopisanych do września) i „Kości”, dwa sezony „Kochanego bajzlu” i jeden sezon „Scenek z życia”.

OGÓLNIE

Na blogu pojawiły się tylko 3 wpisy, dwa książkowe – jeden o książce non-fiction, drugi o kolejnych powieściach graficznych.

Październik pozornie miał być spokojny, ale jak zwykle okazało się trochę inaczej. Dlatego cieszę się, że udało nam się wybrać do kina oraz do Ogrodu Dyniowego, nawet mimo niezbyt sprzyjającej pogody …

Podsumowanie maj-sierpień

Po powrocie wypadałoby podsumować to, co się działo w międzyczasie – zapraszam więc na przegląd.

KSIĄŻKOWO

Ciut lepiej niż w sumie w ciągu pierwszych miesięcy tego roku (10), bo przeczytałam dwanaście książek – numeracja w całym 2022 roku ( w nawiasie, w ramach jakiego wyzwania przeczytane):

11. Spacerujący z książkami – Carsten Henn; 4/5 GR; 7/10 LC

12. Szczęśliwy los – Małgorzata Starosta; 4/5 GR; 8/10 LC

13. Korekty – Jonathan Franzen; 2/5 GR; 5/10 LC (Stosikowe losowanie; Wyzwanie LC – maj – gruba książka)

14. Łzy Odyna – Jérôme Le Gris, Benoît Dellac; 3/5 GR; 5/10 LC; powieść graficzna, 1 tom Trylogii Islandzkiej – Wężowy bóg

15. Niedaleko pada jabłko – Liane Moriarty; 5/5 GR; 8/10 LC (Trójka e-pik czerwiec – Przysłówek)

16. Świątynia kruczego boga – Jérôme Le Gris, Benoît Dellac; 3/5 GR; 6/10 LC; powieść graficzna, 2 tom Trylogii Islandzkiej – Wężowy bóg

17. Propozycja dżentelmena – Julia Quinn (Bridgertonowie 3); 4/5 GR; 7/10 LC

18. Sekrety – Danielle Steel; 3/5 GR; 5/10 LC (Stosikowe losowanie; Trójka e-pik lipiec – wakacyjni pisarze)

19. Księga utraconych imion – Kristin Harmel; 4/5 GR’ 7/10 LC (Wyzwanie LC – luty – nominowana w plebiscycie LC)

20. Umarła armia Lokiego – Jérôme Le Gris, Benoît Dellac; 4/5 GR; 7/10 LC; powieść graficzna, 3 tom Trylogii Islandzkiej – Wężowy bóg; (Trójka e-pik lipiec – coś na ochłodę)

21. Powrót do Whistle Stop – Fannie Flagg; 4/5 GR; 7/10 LC (Trójka e-pik maj – weź ze sobą mapę)

22. Miłosne tajemnice – Julia Quinn (Bridgertonowie 4); 3/5 GR; 5/10 LC (Trójka e-pik sierpień – ubierz się w kostium)

FILMOWO/SERIALOWO

Filmowo, jak z książkami, też lepiej – dwadzieścia dziewięć filmów, w tym siedem w kinie.
W maju najlepszy był (i kto wie, czy nie będzie filmem roku!) „Top Gun: Maverick” – cudowna, wspaniała zabawa w kinie; w czerwcu pierwszy obejrzany na Disneyu – „Chip i Dale: Brygada RR” – wspaniała zabawa konwencją i animacją; lipcowy hit – zdecydowanie kinowy „Elvis” – fantastyczna rola Austina Butlera!, a w sierpniu kinowa premiera „Bullet Train” – jak gdzieś ktoś napisał – połączenie Guya Ritchie z Quentinem Tarantino 🙂
Warte wzmianki są również kinowe „Downton Abbey: Nowa era”, nowy „Batman” z HBO Max, polski hit familijny Netflixa „Za duży na bajki”, Marvelowy „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni” oraz czysta zabawa i uśmiech – kinowy „A oni dalej grzeszą dobry Boże”, Disneyowa „Wyprawa do dżungli” i „Pogromcy duchów: Dziedzictwo” z HBO Max.

Seriale – no tu to czyste szaleństwo – miniserial „Turysta”, sześć sezonów „Teorii Wielkiego Podrywu”, po cztery sezony „Kości” oraz „Mam na imię Earl”, dwa sezony „Mentalisty” oraz po jednym sezonie następujące seriale – „Młody Sheldon”(piąty), „Nie z tego świata (Supernatural)” (drugi), „Peacemaker” (pierwszy), „Randka z gwiazdą” (drugi), „Pozłacany wiek” (pierwszy), „The Mandalorian” (drugi), „Alf” (pierwszy) i „Rodzice” (trzeci).

Pozafilmowo czy pozaserialowo – maj to dwa półfinały i finał Eurowizji, a czerwiec dwa mecze naszej reprezentacji w piłce nożnej w Lidze Narodów.

OGÓLNIE

Na blogu pojawiło się w sumie tylko 5 wpisów, w których opisałam w nich 8 książek.

W maju byłam na Warszawskich Targach Książki, które jak zawsze były całkiem przyjemnym wydarzeniem. Czerwiec, lipiec, sierpień to trochę wypadów nad jezioro, wycieczek rowerowych oraz krótkie wakacje z jednodniową wycieczką do Kazimierza Dolnego. A od sierpnia też trochę niestety zmartwień z powodu problemów zdrowotnych w rodzinie, które zresztą ciągną się od kwietnia z punktem zwrotnym w czerwcu i konsekwencjami w sierpniu … A to mocno wpływa na moje czytanie i pisanie … choć teraz pisanie jest również formą odskoczni.

Trzymajcie kciuki!

A na zakończenie zdjęcie moich aktualnie czytanych 😉

Podsumowanie stycznia

Zanim rozpocznę nowy miesiąc, wprowadzam nową kategorię podsumowań – tym razem co miesiąc i mam wielką nadzieję, że stanie się to zwyczajem 🙂

KSIĄŻKOWO

Przeczytałam trzy książki ( w nawiasie, w ramach jakiego wyzwania przeczytane):

  1. Holenderska dziewczyna – Marente de Moor; 5/5 GR; 7/10 LC
  2. Niedźwiedź i słowik – Katherine Arden; 5/5 GR; 8/10 LC ( Trójka e-pik – Zrób sobie przyjemność; Wyzwanie LCz – motyw początku; Z hasłem – 444+)
  3. Raj na ziemi – Mary Alice Monroe 4/5 GR; 7/10 LC (Facebookowy Klub Książkowy; Wyzwanie LCz – motyw początku; Z hasłem – 444+)

FILMOWO/SERIALOWO

W styczniu obejrzałam tylko dwa filmy – jeden to pełnometrażowa komedia francuska „Gliniarz z Belleville”, drugi to krótkometrażowy, który prezentowałam na blogu – „Don’t Judge„.

Jeśli chodzi o seriale to tu zdecydowanie więcej – 11 sezonów 8 seriali (2 sezony „Boscha”, 3 sezony „Chicago P.D.”, po 1 „Red Oaks”, „Endeavour”, „Teoria wielkiego chaosu”, „Supernatural – Nie z tego świata”, „Absentia” i „MacGyver”). Jak widać większość to seriale kryminalne, bardzo podobał mi się „Bosch”, dlatego wypożyczyłam już sobie pierwszą część z cyklu książkowego i jestem ciekawa, jak będzie mi się to czytać – wiele sobie obiecuję!

Dodatkowo w styczniu obejrzałam też program „Harry Potter – 20 rocznica: Powrót do Hogwartu”, który dostarczył mi przyjemnej rozrywki, sporo ciekawostek zza kulis tego cyklu filmowego, a także wielu wzruszeń. Może popełnię jakiś zbiorczy wpis na temat moich refleksji o filmach i tym programie, kto wie?

OGÓLNIE

Na blogu pojawiło się 15 wpisów! Narzucona dyscyplina (wpis co 2 dni) sprawdziła się, więc próbuję dalej. Opisałam w tych wpisach 31 książek przeczytanych w poprzednich latach, będę kontynuować taką mieszaną formę wpisów – niektóre książki pojedynczo, inne pogrupowane.

To znak, że styczeń był pracowity, ale i z pewnym zamysłem. Kto wie, jak to się dalej potoczy, czy wystarczy mi zapału? Trzymajcie kciuki 🙂

Podsumowanie 2021

Próba powrotu do pisania nr ….., szkoda liczyć 😉

Ale od czegoś trzeba zacząć, więc może od tradycyjnego podsumowania?

Wpis ilustrowany, jak poprzednio, moim rokiem z książkami przygotowanym przez Goodreads.

KSIĄŻKI

Jak pisałam podsumowując 2020 – patrząc wstecz jestem w stanie po lekturach orzec, czy rok był emocjonalnie dla mnie dużym obciążeniem, czy nie.
2021 był … normalny i zwykły. Przeczytałam 51 książek (o 20 więcej niż rok wcześniej), w tym 34 papierowe (w tym 16 z biblioteki, 2 pożyczone, reszta moja), 16 ebooków, a 1 wysłuchałam. Wśród nich było 9 książek dziecięco-młodzieżowych (w tym ponownie powieść L. M. Montgomery – w ramach superakcji Wakacyjnego Czytania – tym razem była to moja najukochańsza „Rilla ze Złotego Brzegu”); 3 non-fiction, 2 powieści graficzne, reszta to głównie powieści obyczajowe, kilka świątecznych, kilka kryminałów, kilka historyczno-przygodowych. W tym roku przeczytałam też jedną powieść w oryginale – była to irlandzka powieść Maeve Binchy „The Copper Beech”.
Jeśli chodzi o płeć autorów, to przewaga kobiet była zdecydowana – 33 książki plus 2 mieszane. Natomiast jeśli chodzi o kraje, to podział wygląda tak: Polska – 21, USA – 12, Wielka Brytania – 3, Norwegia – 2, Niemcy – 2, a dalej po 1- Brazylia, Holandia, Australia, Kanada, Bułgaria, Iran, Irlandia, Litwa, Czechy, Włochy i Japonia – w sumie 16 krajów. Wygląda na to, że 16 zdominowała moje ubiegłoroczne czytanie – 16 e-booków; 16 bibliotecznych; 16 napisanych przez mężczyzn; 16 krajów 🙂
Najlepsze? „Topiel” Jakuba Ćwieka; „Zasady magii” Alice Hoffman; „Śnieżna siostra” Mai Lunde; „Sedinum” Leszka Hermana i trylogia kryminalna z przymrużeniem oka „Pruskie baby” Małgorzaty Starosty.

Rozczarowanie? Jedno – „Silva Rerum” Kristiny Sabauliaskajte – nie dlatego, że złe; to trochę wina tego, że spodziewałam się czegoś innego.

FILMY

90 filmów (mało, sporo mniej niż w poprzednim), najwięcej amerykańskich (63), potem polskich (9), francuskich (5), angielskich (4), kanadyjskich (4), hiszpański (1) i 4 w koprodukcjach różnych. Najwięcej, bo 50 filmów było z lat 2011-2020; drugie miejsce to 12 z dekady 1991-2000 (klub kino-retro), trzecie – 9 z dekady 2001-2010; potem 7 filmów z 2021 roku, 5 z lat 1971-1980, 4 z lat 1981-1990, 2 filmy z 1961-1970 i 1 z 1958r.
Tylko 5 filmów obejrzanych w kinie – smutne konsekwencje pandemii 🙁
Które były najlepsze?
21 mostów” – klasyczny kryminał z Chadwickiem Bosemanem;
Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera” – jako filmowe wydarzenie i przeżycie;
Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga” jako znakomite wykorzystanie i przetworzenie zjawiska popkulturowego;
Legion Samobójców: The Suicide Squad” – jako jazda bez trzymanki w zabawie kinem;
Dźwięk metalu” – doskonały film o utracie słuchu włączający widza do tego doświadczenia przez mistrzowskie udźwiękowienie;
8-bitowe święta” – za cudowną podróż do lat dzieciństwa, fantastycznego dzieciaka w głównej roli, i za lata 80-te ofkors 😉
Spider-Man: No Way Home” – jako mix emocji, zabawę konwencją i świetne wykorzystanie wszystkich franczyz.

SERIALE

Obejrzanych sezonów – 73, seriali 43; odcinków – 816. Najwięcej amerykańskich (46 plus 3 w koprodukcji z Niemcami oraz 1 w koprodukcji z Wielką Brytanią), na 2 miejscu polskich (9), na 3 angielskich (7). Pozostałe 7 to 2 rumuńskie, 2 norweskie, 1 szwedzki, 1 niemiecki, 1 hiszpański. Wyróżnię tu 10 sezonów „Przyjaciół„, które poprawiały mi humor od czerwca; 4 sezony „Durrellów” – który to serial wspaniale umilił nam czas zimowo-wiosenny; 3 sezony „Fargo” absolutnie fantastycznie zrealizowanego pod każdym względem serialu, który trudno zakwalifikować; znakomitą „Mare z Easttown„, która dawała do myślenia; genialnych szalonych „Łowców„; kameralną i niezwykle intersującą „Panią Wilson” oraz dobry, rzetelny kryminał – 5 sezonów „Boscha„.
Na koniec napiszę, że serialowym nowym ‚oddechem’ było dla nas założenie konta na Amazon Prime Video, większość pozycji z końca roku obejrzałam właśnie tam. A że sporo jeszcze zostało, no i czekamy na HBO Max – to myślę, że 2022 też będzie pod tym względem udany 🙂

OGÓLNIE

2021 po tym okropnym, niepewnym 2020, był z pewnością spokojniejszy, złapał swój rytm.

Były sukcesy szkolne młodzieży, była udana wyprawa wakacyjna do Chorwacji w piękne miejsce, było trochę ciekawych wyzwań w pracy i … w internecie 😉 Wciąż trochę szukam swojego środka wyrazu, bawię się trochę głosem, co sprawia mi szaloną frajdę.

Końcówka roku niestety nie była już taka fajna, w krótkim czasie na zawsze odeszło kilka osób z mojej bliskiej i dalszej rodziny …

Życzę więc na koniec wpisu Wam i sobie, żeby ten 2022 był dla nas wszystkich zdrowy, spokojny i nie gorszy 😉

Podsumowanie 2020

Skończył się rok, nowy się zaczął, dobrze więc podsumować to, co się w nim wydarzyło. Wpis ilustrowany zrzutami mojego ubiegłorocznego czytania.

KSIĄŻKI

Jak pokazuje moje życiowe doświadczenie, potwierdziło się, że patrząc wstecz jestem w stanie po lekturach orzec, czy rok był emocjonalnie dla mnie dużym obciążeniem, czy nie. Choćby nie wiem, jak bardzo wydawało mi się, że jest ok i nie mam stresu, to w takich latach znacząco spada mi liczba przeczytanych książek oraz podświadomie uciekam w bezpieczne rejony literatury, czyli książki dziecięco-młodzieżowe, lekkie, powtórki.
Ten rok był więc … ciężki. Początek tego nie zapowiadał – wystartowałam pięknie z jedną książką na tydzień, z książkami niezbyt łatwymi do czytania – „Czarownice. Salem 1692”, czy „Jajko i ja”, ale z każdym kolejnym było gorzej – były miesiące, w których przeczytałam tylko jedną książkę. Statystycznie rzecz więc biorąc – przeczytałam 31 książek, w tym 27 papierowych, 3 ebooki, a 1 wysłuchałam ‚na żywo” („Balladyna” w czasie Narodowego Czytania).Wśród nich było 10 książek dziecięco-młodzieżowych (w tym najprzyjemniejsza do czytania cała Trylogia Czasu oraz dwie powieści L. M. Montgomery – jedna czytana w ramach superakcji Wakacyjnego Czytania); 5 non-fiction, 5 powieści graficznych, 4 tomy sagi o Ludziach Lodu, 4 książki świąteczne, 2 dramaty, tylko 3 kryminało-thrillery (od takich to uciekam zdecydowanie w trudnych latach, jak zauważyłam), ale za to 2 z kategorii do tej pory przeze mnie totalnie pomijanych – można by rzecz odkrycie roku 😉 – czyli horrory S. Dardy.
Jeśli chodzi o płeć autorów, to przewaga kobiet była zdecydowana – 21 książek. Natomiast jeśli chodzi o kraje, to podział wygląda tak: Polska – 10, USA – 5, Norwegia – 4, Niemcy – 3, Wielka Brytania – 3, Kanada – 2, Francja – 2, Australia – 1 i Japonia – 1.
Najlepsze z tej garstki to „Loteria” – powieść graficzna na podst. prozy Shirley Jackson, „Czarownice. Salem 1692” dla miłośników tematu, „Sami swoi. Za kulisami komedii wszechczasów” dla fanów filmowej trylogii oraz fanów kina w ogóle, cała Trylogia Czasu oraz „Doktor Bogumił” Ałbeny Grabowskiej – jedyna powieść w tym roku, która bardzo mi się podobała. Rozczarowanie było jedno – „Oszukana” Magdy Stachuli – pisałam o tym we wpisie.

Pierwsza część przeczytanych

FILMY

Obejrzałam wyjątkowo mało jak na mnie – 128 filmów, nie udało się więc nawet potroić 52. Tylko 5 z nich obejrzałam w kinie – to dla mnie największa wada pandemii, bo ja bardzo lubię chodzić do kina i zazwyczaj oglądałam ok. 20 filmów rocznie. Najlepszy z nich to … „Tenet” – znakomite widowisko i cieszę się, że w czasie ‚poluzowania’ udało nam się wybrać na niego do kina. Chociaż i „Na noże” był fajny, i „1917” zrobił wielkie wrażenie.Jeśli chodzi o pozostałe filmy, to tak czysto statystycznie – 7 krótkometrażowych (w tym wszystkie nominowane do Oscara), 2 dokumentalne, aż 13 świątecznych, 21 ekranizacji różnych powieści, udany ‚rewatching’ całej serii Harry’ego Pottera, udany ‚rewatching’ prawie (bez nowej trylogii) Gwiezdnych Wojen, sporo powrotów do filmó z lat 80 i 90 – czyli moja prywatna seria kino-retro, którą mam zamiar kontynuować.Na wyróżnienie szczególne zasługują – „Przemytnik” z Clintem Eastwoodem, „Narodziny gwiazdy”, „Enola Holmes”.

Część druga

SERIALE

No i tu wychodzi to, co „ukradło” mój czas na książki oraz filmy 😉 Pobiłam wszelkie rekordy i w tym roku niewiele mi w sumie zabrakło do podwojenia 52 – obejrzałam w sumie 90 sezonów 47 seriali, 1057 odcinków!!! Ponieważ tu dysponuję dokładniejszymi statystykami (ekhm, prowadzę od lat sobie tabelki 😉 ), to z tych 90 sezonów aż 60 było produkcji amerykańskiej, 8 angielskich (plus jeden angielsko-amerykański), 5 polskich, 4 włoskie, 3 rumuńskie, 3 węgierskie, 2 norweskie, 2 francuskie, 1 chorwacki oraz 1 rumuńsko-niemiecki. 13 sezonów to były ekranizacje powieści. Wychodzi na to, że ten rok był pod znakiem serwisów streamingowych.

Najlepsze – „Ray Donovan”, „Zakazane imperium”, rumuński „W cieniu”i włoski „Gomorra”.

Trzecia i ostatnia partia

OGÓLNIE

Ten rok był specyficzny, a przecież miał być obfity w różne wydarzenia (do tego bardzo wyczekiwane przeze mnie) – rozgrywki piłkarskie EURO 2020, igrzyska olimpijskie, czy konkurs chopinowski. Mam wielką nadzieję, że większość z nich w takiej czy innej formie odbędzie się jednak w tym roku.

Dla mnie jednak nie był w sumie taki zły. Owszem, było sporo trudności związanych z pracą, czy zdalną nauką, lekkich zawirowań zdrowotnych, ale wszystko dało się opanować i jakoś sobie ułożyć. Udało się też kilka fajnych rzeczy zrobić, wyjść trochę ze strefy komfortu, spróbować czegoś nowego.

Tak więc na koniec życzę nam wszystkim, żeby rok 2021 po prostu nie był gorszy 🙂

Blogowe podsumowanie – 5-8 2019

Część pierwsza – KSIĄŻKI

Kolejne cztery miesiące okazały się jeszcze lepsze, bo przeczytałam 25 książek (no wiem, wiem, w tym jest 8 nowel ;). Wygląda więc na to, że po dłuższej przerwie uda mi się z 52 książkami 🙂

Wśród przeczytanych, poza wspomnianymi już nowelami, było ponownie kilka pozycji dziecięco-młodzieżowych – „Magiczna biblioteka Bibbi Bokken” Josteina Gaardera, klasyczne włoskie baśnie, które bardzo gorąco polecam „Srebrna zajęczyca” i dwie, które, moim zdaniem, są dla wszystkich – znakomite! – „Pasztety, do boju!” i „Outsiderzy”. Książki „dorosłe” to kolejne cztery tomy Sagi o Ludziach Lodu, angielski kryminał („Morderstwo ma motyw”), przepiękne opowieści o niebie Mitcha Alboma („Pięć osób, które spotykamy w niebie” i ” Kolejna osoba, którą spotkamy w niebie„), greckie „Niebezpieczne związki kulinarne”, francusko-szkocka „Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę”, rosyjską przygodową „Wycieczkę na tamten świat”, hiszpańską wyprawę w kosmos 😉 w „Prześwietnym raporcie kapitana Dosa” i jedną książkę non-fiction „Duch„. Z literatury rodzimej tym razem (nie licząc nowel) – tylko jedna – drugi tom cyklu o kuzynkach Kruszewskich A. Pilipiuka. Najlepsza w tym okresie książka– na zdjęciu.

Książka, którą powinny przeczytać wszystkie dziewczynki, małe i duże; chłopaki zresztą też 🙂

Część druga – FILMY, SERIALE

Filmy – wyzwanie 52 filmy podwoiłam 20 czerwca, próbuję potroić, a do końca roku i może i razy cztery, kto wie? Tymczasem trochę w porównaniu do poprzednich czterech miesięcy, zwolniłam – do końca sierpnia obejrzałam 65 filmów, w tym aż 10 w kinie, 28 na dvd, a reszta oglądana na szklanym ekranie TV (co dobrze świadczy o tym, że telewizor jak najbardziej się przydaje  ). Co warte zaznaczenia dwie wizyty w kinie zawdzięczam wygranym w konkursach na Facebooku 🙂 Jedna była szczególna, bo na miesiąc przed oficjalną premierą obejrzeć mogłam „Yesterday”, bardzo przyjemny i taki utrzymujący w dobrym humorze film, o tym, jak wyglądałby świat, gdyby nie było Beatlesów 😉 Najlepszy był chyba „Everest”, ale wspomnieć chciałabym jeszcze o dwóch, które mnie bardzo zaskoczyły – spodziewałam się czegoś prostego i łatwego, a było dużo więcej – „Krzysiu, gdzie jesteś” i „Bajecznie bogaci Azjaci” oraz o filmie, który daje dużo do myślenia – „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”.

A jeśli chodzi o seriale, to tu zadziało się najwięcej – obejrzałam aż 23 sezony. W tym był bardzo dobry „Czarnobyl”, niezły „Bodyguard”, kilka kostiumowych angielskich 🙂 i sporo innych, takich sci-fi 😉

Statek piracki prosto z Karaibów 😉

Część trzecia – ŻYCIE 

W poprzednim podsumowaniu pisałam o egzaminach ósmoklasisty, teraz spieszę więc donieść, że poszły bardzo dobrze, a rzeczony ósmoklasista dostał się do szkoły i klasy pierwszego wyboru i jest z niej po tych kilku tygodniach bardzo zadowolony 🙂

A wakacyjną podróż tym razem odbyliśmy pierwszy raz do … Bułgarii, do Złotych Piasków. Było słonecznie, ciepło, smacznie i bardzo, bardzo relaksująco 🙂 Kilka fotek jako ilustracja do wpisu 🙂

Róże to znak charakterystyczny Bułgarii – wszędzie są i wszędzie czuć ten obłędnie piękny zapach!

To na razie tyle w kolejnym podsumowaniu, a teraz już czas na długie jesienne wieczory i stopniowe przygotowywanie się do najpiękniejszych świąt 🙂 Odliczanie już rozpoczęte na facebookowym profilu jednego z prowadzonych przeze mnie wyzwań – Znalezione pod choinką. Jeśli chcecie wiedzieć, jakie filmy i książki świąteczne przygotowano dla nas w tym roku, a także poznać wiele innych ciekawostek i obejrzeć piękne świąteczne zdjęcia, by znaleźć inspiracje – zapraszam gorąco 🙂

Blogowe podsumowanie – 1-4 2019

Część pierwsza – KSIĄŻKI

Ten rok zaczął się całkiem nieźle, bo w pierwszych czterech miesiącach przeczytałam 18 książek. Jeśli utrzymam tempo, mam szansę na najmniej te 52 książki w roku, po paru latach dużo mniejszej ilości.

Wśród tych przeczytanych było sporo pozycji dziecięco-młodzieżowych – dwa tomy Jeżycjady (20 i 21), książka Roalda Dahla „Wiedźmy” i jedna z cyklu o Muminkach (o komecie). A jeśli chodzi o książki „dorosłe” to było to pięć tomów Sagi o Ludziach Lodu (kontynuuję – całkiem nieźle się czyta po ponad 25 latach 😉 ), bardzo dobry obyczaj angielski („Siedem dni razem”), opowiadania J. Cabre („Podróż zimowa”) i amerykański klasyk „Czyż nie dobija się koni”; a z literatury rodzimej – jedna ‚świąteczna’ („Biuro przesyłek niedoręczonych”), pierwszy tom cyklu o kuzynkach Kruszewskich A. Pilipiuka, a także cztery kryminały – jeden z przymrużeniem oka (recenzja książki o Matyldzie jest na blogu), dwa retro („Gdański depozyt” P. Schmandta oraz jeden sprzed wojny „Dom grozy” K. Korkozowicza) i bardzo dobra „Śleboda” M. i M.Kuźmińskich. Najlepsza – na zdjęciu.

W tym roku kontynuuję, a także biorę udział w nowych wyzwaniach. Kontynuacje to Stosikowe losowanie (ale tu mam spore zaległości, na razie kończę tegoroczną styczniową i próbuję nadrobić ubiegły rok – marzec) oraz Tygodniowe Wyzwania Książkowe na FB. Z nowych to wyzwanie portalu Lubimy Czytać (jak na razie udaje mi się co miesiąc) oraz reaktywowana Trójka e-pik na blogu Książki Sardegny (tu idzie mi różnie, ale na razie mam chyba tylko dwie zaległości z dwunastu).

Część druga – FILMY, SERIALE

Z filmami, jak zwykle, idzie mi dużo łatwiej – wyzwanie 52 filmy „zaliczyłam” już 22 lutego. Teraz idę na podwojenie – do końca kwietnia obejrzałam 78 filmów, w tym 8 w kinie, 23 na dvd (do tego przyczynia się znacząco atrakcyjna oferta całkiem ‚świeżych’ filmów dostępnych w Biedronce 😉 ), a reszta oglądana na szklanym ekranie TV (co dobrze świadczy o tym, że telewizor jak najbardziej się przydaje 😉 ). Było kilka wtop (takich, wiecie, – oglądam gnioty, żebyście Wy już nie musieli 😀 ), ale większość była bardzo dobra. Najlepszy, a może najbardziej zapadający w pamięć, to ten ze zdjęcia – znakomity film, świetnie pokazujący do czego prowadzić może zło i jak je zwalczyć; trochę wulgarny, trochę brutalny, ale naprawdę wart obejrzenia! Wyróżnię jeszcze widzianego w kinie polskiego „Kuriera” (bardzo mi się podobał, świetnie opowiedziana historia, z pięknym symbolicznym zakończeniem) oraz tegorocznego zdobywcę Oscara – „Green Book” – wspaniały film z fantastyczną muzyką.

A jeśli chodzi o seriale, obejrzałam ich w sumie 9 sezonów, ale samych tytułów było 6 😉 Bo to był zdecydowanie czas „Outlandera” – o książkach słyszałam dawno temu, ale jakoś się wzbraniałam, niedawno przypomniałam sobie o serialu i … poooszło – prawie za jednym zamachem obejrzałam wszystkie cztery dotychczas nakręcone sezony (bagatela – 56 okołogodzinnych odcinków!), przepadłam całkowicie, jestem zauroczona, zachwycona, wszystko mi się podobało! Pierwszy tom serii zakupiony, będzie czytany, a powtórka serialu też już zaplanowana 😉 Tu piosenka tytułowa, trochę w innej wersji niż w serialu 😉

Innym serialem, na który chciałabym zwrócić Waszą uwagę, jest rosyjska „Anna Karenina” z 2017r. Serial o tyle ciekawy, że oparty jest nie tylko na jednej z najsławniejszych powieści wszechczasów, ale także na wspomnieniach wojennych lekarza i pisarza Wikientija Wieriesajewa. Dlatego są w nim dwa plany czasowe – drugi to koniec wojny mandżurskiej i spotkanie syna Anny z Wrońskim. Bo, co ważne, cały serial opowiada tę historię z punktu widzenia właśnie Wrońskiego, co jest dość ciekawym zabiegiem.

Część trzecia – ŻYCIE 😉

Cóż, jak pewnie niektórzy stali czytelnicy wiedzą, ten rok jest u nas pod hasłem ósmoklasistów, na szczęście za nami już egzaminy, czyli to, co było chyba najbardziej stresujące. A żeby się trochę od nich oderwać, udało nam się w kwietniu odwiedzić plan serialu „Korona królów”. Tu fotka na zachętę, ale szersza relacja pojawi się tu na blogu pewnie w okolicach zakończenia drugiego sezonu. Obydwoje oglądamy ten serial regularnie, ja sama jestem jego wierną fanką, uwielbiam historię, wydawało mi się, że nieźle znam historię Polski, ale dzięki serialowi można poznać wiele szczegółów, ciekawostek i powiązań międzyludzkich, a przy okazji zupełnie ‚bezboleśnie’ się je zapamiętuje 🙂

To na razie tyle w nowym formacie podsumowań 😉 a przed nami najfajniejsze chyba miesiące – mam nadzieję, że z piękną pogodą i niezapomnianymi przeżyciami wakacyjnymi.

2018 – krótkie podsumowanie

Zapraszam na podsumowanie w kilku punktach 🙂
1. 2018 – osobiście i blogowo – wydarzenia
Jak poprzedni, tak i ten rok nie był lepszy ani gorszy od poprzednich. Znowu sporo mojej uwagi zaprzątała przede wszystkim … szkoła. Jak czytelnicy bloga wiedzą, MC jest pierwszym rocznikiem, który wrócił do 7 klasy, a co za tym idzie, teraz chodzi do 8 i przed nim pierwszy duży i ważny egzamin, w przygotowaniach do którego staram się mu pomóc najlepiej, jak potrafię (ale bez przesady oczywiście 😉 )
W 2017 roku zapisaliśmy się we dwójkę z MC do naszej lokalnej biblioteki. I to był strzał w dziesiątkę – po ponad roku mogę powiedzieć śmiało, że to była bardzo dobra decyzja :). A nasza biblioteka się rozwija, często dokupuje nowe pozycje, zarówno książkowe, jak i filmy, i seriale (niektóre zresztą dzięki naszym podpowiedziom, co jest bardzo miłe).
Spędziliśmy fajne wakacje w naszej ukochanej Chorwacji, na szczęście bez stresów "motoryzacyjnych" 🙂
Tym razem Targi Książki odpuściliśmy, za to byliśmy na dwóch fantastycznych koncertach – zespołu IRA (na naszym lokalnym ‚podwórku’) oraz na koncercie G3 – to specjalny projekt koncertowy gitarzysty Joe Satrianiego, który zaprasza w trasę dwóch innych gitarzystów. W ubiegłoroczną trasę z nim wyruszyli Uli Jon Roth – dawny gitarzysta Scorpionsów oraz nasz rodzinnie najulubieńszy ever – John Petrucci z Dream Theater – nie muszę chyba dodawać, że koncert był absolutnie fenomenalny? 🙂 Pierwszy taki duży koncert MC! Zresztą dodam, że większość roku ‚kulturalnego’ kręciła się wokół muzyki 🙂 Koncerty, płyty, odkrycia muzyczne (czy wiecie, że zaczęłam lubić i doceniać heavy metal?!)
2. 2018 – filmowo, serialowo
a. seriale
Obejrzałam 34 sezony, o 4 więcej niż rok wcześniej. Zmieniły się też trochę proporcje "krajowe" – najwięcej 12 było polskich seriali, 9 angielskich, 6 amerykańskich, 3 francuskie seriale kryminalne, 2 czeskie oraz po 1 niemieckim i hiszpańskim 🙂 Przeważnie były to seriale kryminalne, jeden wojenny, kilka kostiumowych, kilka sci-fi, a także seriale komediowe oraz historyczne. Oglądane i w tv, i z dvd, i z internetowych zasobów vod. Najlepszy? Zdecydowanie jeden!
"Endeavour" – jeśli jeszcze nie oglądaliście, zobaczcie koniecznie! To serial kryminalny, z akcją osadzoną w latach 50-tych/60-tych w okolicach Oxfordu. Młody policjant, Endeavour Morse, wstępuje do policji, która nie cieszy się zbytnią estymą, i dzięki swoim zdolnościom logicznego myślenia, dobrej pamięci oraz umiejętności łączenia faktów, rozwiązuje wiele spraw kryminalnych. Każdy odcinek trwa tyle, co film (sezony są krótkie – 4-odcinkowe poza ostatnim, który ma 6 odcinków) i poświęcony jest jednej sprawie, choć czasem jeden z wątków przesuwa się i na kolejne odcinki. Przy okazji mamy pokazane tło społeczno-obyczajowe, w którym echa wojny są wciąż obecne. Rewelacyjny serial, niektóre odcinki to absolutne majstersztyki (jak ten o seryjnym zabójcy, który zabija według klucza "operowego"). Do tego dodam świetnych aktorów, wspaniałą muzykę (Endeavour jest miłośnikiem klasyki oraz jazzu) – czego chcieć więcej?
Dodatkowo chciałabym jeszcze wyróżnić i wspomnieć "Koronę królów". Serial, który na początku zalała fala hejtu, moim zdaniem, niezasłużonego. A on się ładnie rozkręcił i zrobił bardzo wciągający. Plusy ode mnie za mało "opatrzonych" aktorów – fajnie się ogląda coś, w czym nie występują "ciągle te same" twarze; za przybliżenie historii, dzięki czemu teraz wiem więcej, łatwiej mi ‚złapać’ wszystkie koligacje rodzinne i nie tylko; za fajnie napisane postaci, które się lubi lub nie, ale angażuje w ich losy. 
Ach, i jeszcze polski serial "Belfer", zwłaszcza pierwszy sezon – rewelacja, amerykański "Syn" na podstawie powieści Phillipa Meyera ze znakomitą kreacją Pierce’a Brosnana oraz czeski kryminał "W labiryncie" – chociaż odrobinę rozczarowujący w końcówce, to jednak i tak bardzo dobry, trzymający cały czas w napięciu.
b. filmowo
Filmów obejrzałam też więcej niż w poprzednim roku – 167, z czego 21 w kinie. Symbolem tego roku będzie dla mnie dwa razy obejrzana wspólnie z MC trylogia "Ojca chrzestnego" – sama oglądałam to po bardzo długiej przerwie, wreszcie w całości, trzecią część zresztą pierwszy raz.  Takiego naj, naj, najlepszego filmu to chyba nie umiem wybrać, bo wiele było naprawdę świetnych i wybitnych. Ale kilka wymienię – polski "Atak paniki" – świetnie poskładane historie; z tych poruszających, choć niekoniecznie na pierwszy rzut oka "Mów mi Vincent", "Projektantka", "Manchester by the Sea", "Interstellar"; ciekawy "Szpieg" na podstawie powieści Johna Le Carre; znakomite kino katastroficzne "Niemożliwe", a także filmy, które bawią się konwencją i kinem – "Baby Driver" za montaż i montaż dźwięku oraz "Spider-Man Uniwersum" za miłość do animacji na wielu poziomach 🙂
3. 2018 – książkowo
Poprzedni, 2017, był najsłabszym, od kiedy prowadzę bloga. W 2018 było lepiej, choć niedużo, bo przeczytałam 40 książek (o 5 więcej). Do tego wkrótce po początku roku zauważyłam, że nie mam ochoty czytać nowości ani jakichś bardziej poważnych książek – mój umysł zapragnął powrotu do dobrze znanych powieści (Saga o Ludziach Lodu) lub światów (Jeżycjada), ewentualnie utworów dla młodzieży. Było parę wyjątków, ale w sumie poddałam się temu – widocznie coś odreagowywałam, uciekając w bezpieczne schematy. To się chyba powoli kończy, bo nabieram zapału na zmierzenie się z nowym i przekraczaniem swoich uprzedzeń 😉
Wśród tych 40 , 12 to książki dla dzieci oraz młodzieży, oprócz tego lektury – dramaty – czytane wspólnie na głos! – muszę przyznać, że Balladyna w moim wykonaniu była wybitna ;). 
Ponownie zdecydowaną większość przeczytanych przeze mnie napisały kobiety – 28. Jeśli chodzi o ‚własność’, to 7 było własnych, 4 recenzyjne, cała reszta z biblioteki! Przeczytałam tylko 2 ebooki – a na czytniku czeka całe mnóstwo świetnych lektur!  Ostatnia statystyka przedstawia się mało zróżnicowanie: 13 książek polskich, 12 norweskich, 8 amerykańskich, 3 angielskie, 3 francuskie i 1 czeską.  
Słowem podsumowania – udany bardzo powrót do Jeżycjady (zostały mi już tylko dwie …), kontynuacja powrotu do Sagi o Ludziach Lodu, kontynuacja poznawania Roalda Dahla (dwie przeczytane, w czytaniu już następna) i trochę innych, czasem zupełnie przypadkowo wybranych 😉
Najlepsze książki, bez miejsc tym razem, to – "Pan Tadeusz" – ach, jakie to było przyjemne wrócić do tej lektury i przeżyć ją ponownie z wielkim zachwytem nad miłością ojczyzny, nad tym, jak opisywane są polskie krajobrazy, nad tym, jak to jest cały czas aktualne, a w naszej mentalności niewiele się zmienia; "Raki pustelniki" – drugi tom Sagi rodu Neshov autorstwa Anne B. Ragde (pierwszy był moją książką roku 2017) – rany, jakie to jest dobre!; "Anioły i demony" Dana Browna – dopiero teraz rozpoczęłam swoją przygodę czytelniczą z Robertem Langdonem (filmy znam), ta najbardziej mi się podobała, zwłaszcza gdy w połowie mniej więcej okazało się, że różni się od filmu 😉
Ale książka roku też jest 🙂 Wybrałam ją za trzy różne plany czasowe, z których żaden się nie wybijał na pierwszy plan (jak to często bywa w takich powieściach); za trzech fajnych męskich bohaterów – każdy na swój sposób ‚męskości’; za bardzo zachęcające opisy Bułgarii – miejsc i jedzenia! (mam w planach wakacje któreś 😉 ); za ciekawą i nieznaną historię bogomiłów i za silne kobiece bohaterki 🙂
A ta jedna książka roku 2018 to – "Kości proroka"

Podsumowanie 2015

Czas już najwyższy na podsumowanie 2015 roku.

To był rok, który na początku, po bardzo trudnym 2014, wydawał się lekki, przyjemny i dużo łatwiejszy. Niestety pod koniec znowu wydarzyło się kilka rzeczy, które trochę przewróciły ten porządek i spowodowały znaczny spadek i tak nie za dużej mojej aktywności blogowej.


Ale nic to – trzeba podnieść głowę, być dobrej myśli, mieć nieugięte przekonanie o słuszności swojego zdania – i iść do przodu 🙂 Nie traćmy więc więcej czasu – do rzeczy!


1. Książki

Rok 2014 był z oczywistych względów słaby również pod względem przeczytanych książek – 57; 2015 okazał się niemalże rekordowy – 71 książek to drugi wynik w historii bloga 🙂

Co niestety nie przełożyło się na tych książek opisywanie – problem trwa – na blogu zamieściłam swoje wrażenia z 29 przeczytanych w tym roku książek; udało mi się minimalnie nadrobić 2014 – 11 i 2013 – 8 książek. Na opisanie czekają – 42 książki z 2015, 20 książek z 2014 i 14 z 2013!

W tym roku przeczytałam jedno krótkie opowiadanie po angielsku. Książek non-fiction – 8. Od jakiegoś czasu staram się też ‚podbierać’ MC książki z jego półek – w 2015 było ich 13 🙂
Jeśli chodzi o ebooki, to w tym roku było już całkiem nieźle – .17!

Podział na płeć autorów, to już tradycyjnie 😉 – rok kobiet (aż 42 książki + 1 napisana przez dwie kobiety + 1 napisana przez siedem kobiet :)).

Podział geograficzny troszeczkę się zmienił, chociaż pierwsza trójka ciągle ta sama: 
Polska i to jak zdecydowanie – 34 książki! ( w 2014 – 19) 
USA – 16 (o 3 mniej niż poprzednio)
Wielka Brytania – 9 (tyle samo)

Dalsze pozycje to: Szwecja (4), Kanada (2), a po 1 Nowa Zelandia, Irlandia, Indonezja, Hiszpania, Uganda i Francja.


2. Blog

W tym miejscu wspominam o statystykach 😉 Hmm, liczba odsłon w 2015 roku osiągnęła ok. 1.000.000! 🙂 Przeciętnie wychodzi ok. 19.000 odsłon tygodniowo.


Jak zwykle bardzo DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, że wciąż są tacy, którzy tu zaglądają 🙂


3. Książki roku

Zacznę od kategorii – rozczarowanie roku – i … dziwne trochę, ale w 2015 takowego nie było! To był rok naprawdę świetnych książek, a jeśli nawet były jakieś słabsze, to nie było rozczarowania, bo wiedziałam dobrze po co sięgam 🙂

Kolejna kategoria czyli odkrycie roku. Kilka!
1 – grupa na FB – Tygodniowe Wyzwania Czytelnicze – dzięki niej przełamuję swoje uprzedzenia, czytam różne rzeczy, zmuszam się do poszukiwań;
2 – kryminały – nowe (dla mnie!) nazwiska – Jens Lapidus, David Hewson, Katarzyna Kwiatkowska
3 – polskie autorki, które mnie zaciekawiły bardzo i będę z wielkim zainteresowaniem śledzić ich literackie drogi – Agata Przybyłek, Joanna Szwechłowicz, Ałbena Grabowska (Stulecie Winnych!), Karolina Wilczyńska
4 – "Klub filmowy" Davida Gilmoura – odkryć, że jest na świecie ktoś, kto ma tak zbliżone, a rzadkie niezwykle, podejście do wychowania dzieci – bezcenne!
5 – Jojo Moyes – "Razem będzie lepiej" to chyba najlepsze czytadło – pocieszyciel z ubiegłego roku!


Najlepsza książka przeczytana w 2015:

jak już napisałam wyżej przy rozczarowaniach – miałam duży wybór 🙂 Po dłuższym namyśle wybrałam pięć ścisłych finalistek:


"Dyrygent" Sarah Quigley – za oblężony Leningrad, za wspaniałe przedstawienie postaci ekscentrycznego geniusza muzycznego Dymitra Szostakowicza i tego, jak tworzył swoją wielką VII Symfonię, za cudowny dwugłos muzyczny pokazujący dwa odmienne podejścia, za atmosferę życia w nieustannym strachu i niemalże ‚odczłowieczeniu’, za wątek Nikołaja i Soni tak mocno ściskający serce matki, słowem – za całokształt! ;

"Preparator" Hubert Klimko-Dobrzaniecki – za znakomitą powieść, za wielką wrażliwość w tworzeniu bohatera, za sugestywny język;
"Lody dla królowej" Anthony Capella – za niezwykle interesującą powieść, w której miesza się wielka historia z historią zwykłych ludzi oraz ich niezwykłych umiejętności;
"Sześć dni w Leningradzie" Paullina Simons – za wywołanie ogromnych emocji, za ciekawe spostrzeżenia i za ‚współodczuwanie’ pewnych rzeczy – ja już dawno czułam, że mam z tą autorką wiele wspólnego w sferze ‚uczuciowo-duchowej’ 😉 



Uwaga – czas na najlepszą, przeczytaną w 2015 roku książkę. Niestety, jeszcze jej Wam nie opisałam, ale to dlatego, że niezwykle trudno znaleźć mi słowa, którymi mogłabym tego dokonać! Fantastyczna, wymykająca się wszelkim uogólnieniom, próbom zaszufladkowania, dookreślenia. Niespieszna, tak bardzo, bardzo ‚powolna’, sprawiająca, że musisz i ty zwolnić, przystanąć, rozejrzeć się. Oniryczna, przeplatająca różne światy, można się pogubić, co jest fikcją, co prawdą, która wersja prawdziwa. Rozgrywająca się na wyspie, a to ma przecież wpływ na wiele rzeczy. Na granicy jawy i snu, gdzie światło księżyca odgrywa niebagatelną rolę. Z bohaterami, którzy również trochę się wymykają łatwym ocenom. Przy tym to całkiem niezły i wciągający kryminał. Do tego powieść zawiera wiele rozważań nad kondycją człowieka i wiele ciekawych odwołań – będziecie chcieli na nowo zobaczyć filmy Bergmana! 

Najlepsza książka 2015 roku to:

"Księżyc myśliwych" Katarzyna Krenz, Julita Bielak

Podsumowanie 2015 – filmy

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią podsumowanie 2015 roku zaczynam od sprawozdania filmowego 🙂

Jak pewnie niektórzy pamiętają zapisałam się do dwóch ‚fejsbukowych’ grup – 52 filmy i 104 filmy. Chciałam po prostu sprawdzić, ile filmów oglądam rocznie, bo wydawało mi się, że sporo. W 2014 obejrzałam ich 155, w 2015 – 226. Ale – w tym roku ‚wliczałam’ również sztuki teatralne obejrzane w tv (2) oraz sezony seriali (13). Nawet bez nich jednak mój wynik został poprawiony, 211 oznacza, że 52 zostały pomnożone 4 razy 🙂

Jeśli chodzi o szczegóły ‚czasowe’ – 52 filmy osiągnęłam 15 marca, 104 – 2 lipca, 156 – 30 czerwca. a 208 -19 grudnia filmami. Jeśli chodzi o ‚czyste’ liczby, to – 17 filmów to filmy kinowe (tu tez poprawa o 5, a wydawało mi się, że prawie nie chodziłam do kina w tym roku 😉 ), 1 obejrzany przez VOD, 2 w internecie, 35 na DVD i aż 171 w telewizji – no – powtórzę się – niech ktoś mi powie, że w telewizji nie ma nic do zobaczenia ciekawego!

A teraz, tak samo, jak w zeszłym roku, przy wymienieniu filmów, które uznałam za najlepsze – posłużę się kategoriami Oscarowymi 😉

Najlepszy film dokumentalny

jak i poprzednio, najlepszy film dokumentalny, to film o muzyku 🙂 Wspaniały, wzruszający, mądry – i film, i bohater – jeśli jeszcze nie widzieliście – koniecznie to nadróbcie!

"Sugar Man"

Najlepszy film animowany
2014 był pod w tej kategorii fantastyczny, tym razem nie miałam problemu z wyłonieniem najlepszego:

 "W głowie się nie mieści" – to nawet bardziej film dla dorosłych niż dla dzieci 😉 O emocjach, o tym, co nami rządzi, jak nad emocjami panować i czy w ogóle warto, jak tworzą się wspomnienia. Jeśli mielibyście obejrzeć ‚kreskówkę’ – to ta powinna się koniecznie znaleźć w centrum Waszego zainteresowania 🙂

Najlepsze efekty specjalne
tym razem aż trzy filmy:

"Hobbit: Pustkowie Smauga" – za fenomenalną postać smoka 🙂


"Mission Impossible- Rogue Nation" 
– za świetną scenę pościgu samochodowego 🙂
"Avengers: Age of Ultron" – za postać Visiona i końcówkę (Quicksilver, ech!)

Najlepsza muzyka 

"Whiplash"  – cały z muzyki, choć nie o muzyce właściwie 😉
Najlepsza piosenka
w ubiegłym roku tej kategorii nie było, ale w tym roku była taka jedna piosenka z filmu, której słuchałam bardzo, bardzo wiele razy 😉
"Love was My Alibi– z filmu "Źródło nadziei"


Najlepsza rola męska

"Whiplash" – oprócz doskonałej muzyki to przecież znakomity film i do tego bardzo dobrze zagrany, to był film dwóch aktorów – J. K. Simmons jako diaboliczny i wymagający (cóż za eufemizm!) nauczyciel-dyrygent był po prostu przerażający, a Miles Teller jako młody adept gry na perkusji zagrał tak, że czuło się niemal fizycznie wszystkie jego emocje.

Najlepsza rola kobieca

"Vera"  – tym razem nagroda moja idzie nie do filmu, a do serialu na podstawie powieści kryminalnych Ann Cleeves. Tytułowa Vera to policyjny detektyw, kobieta starsza, lekko niechlujna w obyciu, ale staranna w śledztwach, niezbyt sympatyczna, ale szczera i z dobrym sercem. Brawa dla Brendy Blethyn, która sprawiła, że pokochałam bohaterkę 😉

Najlepszy film polski

"Jeziorak"  – naprawdę udał się film twórcom – prawdziwie rasowy kryminał, ze specyficznym klimatem;
 "Czarny czwartek"  – tu chyba nie da się napisać niczego, co nie brzmiałoby banalnie. Trudny moment naszej historii, scenariusz składający się w zasadzie w całości z prawdziwych wypowiedzi bohaterów i fragmentów akt, dodatkowo świetnym pomysłem realizacyjnym było to, żeby całą gdyńską tragedię pokazać przez pryzmat najzwyklejszej rodziny.

A zanim najważniejszy film, trzy wyróżnienia specjalne:

"Hugo i jego wynalazek"  – absolutnie czarodziejski film o magii kina, które pod koniec ubiegłego roku, dokładnie w dniu również moich urodzin, skończyło 120 lat! Obowiązkowy film dla wszystkich miłośników ekranu 🙂

"Nostalgia anioła"  – wiem, że film smutny, temat straszny, ale dla mnie to jedne z najładniejszych filmów, jakie widziałam. Przepiękne zdjęcia, niesamowity nastrój i tak przenikliwie, prawdziwie i poruszająco ukazana więź córki z ojcem.

"Człowiek ze stali"  – za inne podejście do superbohatera, za ukazanie jego historii, za Krypton, za fajny partnerski związek i za Kevina Costnera 🙂


NAJLEPSZY FILM
Jak pisałam już w poprzednim zestawieniu dla mnie kino to wielka magia, najważniejsze są emocje – seans jest udany, jeśli na nim płakałam, śmiałam się, bałam. Ponownie więc wybrałam film, na którym doznałam tego wszystkiego,a le dostałam jeszcze do tego przepiękną historię o miłości – o miłości głównego bohatera do żony, o jego miłości do synów, o miłości braterskiej (tak niesamowitej, że na samo wspomnienie łzy ciekną mi po policzkach), o miłości kobiety i mężczyzny wreszcie, choć z tak odległych światów, to przecież z tak bliskim porozumieniem dusz. Do tego jeszcze ten epicki rozmach, wielka historia I wojny światowej – bitwy pod Gallipoli, egzotyczna sceneria zapierająca dech w piersiach.

Filmem roku jest:

"Źródło nadziei"

Na koniec jeszcze tylko słowo – miniony rok filmowo był głównie rokiem Jamesa Bonda (kilka filmów już za nami, kolejne przed ;)) oraz rokiem powrotu (dla mnie) i poznawania (MC) filmów z lat 80-tych – za nami m.in. "Pogromcy duchów", "Powrót do przyszłości", "Gliniarz z Beverly Hills", "Wiecznie młody", "Szpiedzy tacy jak my". Na pewno będziemy to kontynuować w tym roku, którego początek będzie jednak pod szyldem Gwiezdnych Wojen (dla obojga z nas będzie to nowa przygoda). A jeśli znacie, pamiętacie jakieś inne fajne filmy z tamtych lat, które można obejrzeć z dzieckiem, to koniecznie napiszcie w komentarzu!